Zielona Fala | NIE potrzebuję projektu ogrodu
2469
post-template-default,single,single-post,postid-2469,single-format-standard,ajax_updown,page_not_loaded,,select-theme-ver-2.5,wpb-js-composer js-comp-ver-4.4.3,vc_responsive

NIE potrzebuję projektu ogrodu

Gdy słyszę takie stwierdzenie od inwestora, bardzo się z nim zgadzam. Zgadzam się również z decyzją, że nie potrzebne są wizualizacje. W sumie to po co tyle płacić za projekt ogrodu, skoro koncepcja to ogólny zarys, a szczegóły techniczne to kreski i liczby bez polotu. Rozumiem chęć inwestorów do szukania oszczędności jeszcze przed rozpoczęciem budowy ogrodu. Budowa domu już wiele pochłonęła z budżetu, a gdzie tu mówić o wykończeniu wnętrza, o pracach ziemnych, ogrodzeniu, oświetleniu, nawodnieniu, nawierzchniach utwardzonych, żeby kulturalnie do domu podjechać i nie splamić obuwia. Wiata garażowa, altanka, plac zabaw dla dzieci, domek na narzędzia, drewutnia, grill, wędzarnia, palenisko a może nawet kuchnia ogrodowa, staw, fontanna, strumyk, kurtyna wodna, donice, meble, markizy, parasole, ROŚLINY również kosztują. No i ta nieszczęsna skarpa… Może jednak niech specjalista coś poradzi. A specjalista radzi: „Panie, bez projektu to tu ani rusz”. Tylko po co mi ten projekt. Tobie po nic, Drogi Inwestorze, ale mi już potrzebny bardzo. Dzięki koncepcji projektowej, mogę przedstawić w najbardziej realistyczny sposób, jaki tylko umiem, moje pomysły dotyczące przyszłego zagospodarowania. Na podstawie koncepcji jesteśmy w stanie dograć wizję i omówić szczegóły. Kształty, kierunki, efekty, kolorystykę, materiały, elementy, roślinność. Koncepcja często też daje pewien ogląd dla wykonawcy o jaki efekt chodzi, choć nie powinna być brana jako najważniejszy rysunek podczas budowy ogrodu. Na koniec procesu projektowego bowiem przekazuję opracowanie – książkę z rysunkami technicznymi i wymiarowaniem poszczególnych etapów zagospodarowania ogrodu, potrzebnymi dla wykonawców właśnie. Jeśli wykonawca gardzi projektem technicznym i nie bierze go nawet do ręki to wiedz, że coś się dzieje i od razu radzę zmienić wykonawcę. Często usłyszysz opinię fachowców, że „co Ci projektanci się znają”, albo „ja 25 lat już w branży zęby na ogrodach zjadłem”. Oczywiście małe potknięcia w projektach są zrozumiałe, wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i mamy opcję się pomylić. Wizja jednak kosztowała projektanta dużo czasu i energii, i nie można jej tak zwyczajnie olać. Za swoje błędy projektant zazwyczaj chce odpowiadać, więc pozwólmy mu na to. Ale jeśli projekt jest olany na początku lub w trakcie wykonywania ogrodu to jesteśmy zdani tylko na 25 lat doświadczenia wykonawcy i jego zęby tudzież ich brak, a co za tym idzie totalny brak spójnej, estetycznej wizji ogrodu klasy TOP PRESTIŻ / PREMIUM. Dostajemy w zamian ogrodniczy gniot. Choć przy odrobinie szczęścia, z tej bezprojektowej współpracy może wyjść coś ogrodniczo ciekawego. Jest to jednak rzadkość. Wtedy całe niezadowolenie skupia się na projektancie, który może się jedynie bronić słowami „na rysunku jest inaczej”. Jednak jest już za późno. Dzieło skończone. Niesmak i żal pozostają wraz z ogrodem po kosztach.

Projekt ogrodu to umowa zlecenie, gdzie wszystkie warunki i zasady jej realizacji są przedstawione w formie rysunku. To podkładka dla inwestora, projektanta i wykonawcy, potrzebna zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych na budowie. Dzięki projektowi możemy spodziewać się ogrodu zgodnego z ustaleniami i żądać zmian jeśli coś nie jest z nimi zgodne. Dzięki projektowi, zwłaszcza technicznemu, przygotowany kosztorys wykonania ogrodu uwzględnia wszystkie etapy prac i pozwala uniknąć w znacznym stopniu nieprzewidywanego wzrostu cen.

Film pokazuje dokumentację projektową ogrodu 110 m2

Brak komentarzy

Dodaj komentarz